Zaraziłem się jazdą na rowerze od dziadka Antoniego. Okazało się, że były to dobre zarazki.
Przypominam sobie również rozmowę w pracy, podczas której starszy jegomość zwierzył się, że on niemal codziennie jeździ na rowerze ok. 50 km. Na pierwszy rzut oka nic dziwnego, ale ten człowiek powiedział, że jest chory na serce i przeszedł jakieś zabiegi kardiologiczne. Wyjaśnił jeszcze, że na cały dystans składają się krótsze odcinki, a pomiędzy nimi robi przerwy. Mimo to byłem zdziwiony. Do czasu, jak pewnego pięknego dnia lekarz zalecił mi rower jako lekarstwo. Mogę powtórzyć, złapałem rowerowego bakcyla.
Moja dzisiejsza propozycja to wycieczka rowerowa z Lipna Nowego, przez Osieczną, Gryżynę, do Kościana. Wszystko na północ od Leszna. Kilkadziesiąt kilometrów, ale mogło być krócej i szybciej, gdyby nie ciekawość mijanych miejsc. Na czas takich wypraw do sakiew rowerowych zabieram, co mi potrzeba. Musi być dobry plan wycieczki, odpowiedni ubiór, również na zmianę, w tym coś przeciwdeszczowego, jedzenie, picie, no i aparat fotograficzny.
W czasie rowerowej wycieczki mają być atrakcje i wrażenia.
Pierwsza warownia stanęła w XIV lub w połowie XV wieku dla wielkopolskiego rodu Borków. Ci sprzedali go Osieckim, a tamci Górkom. Potem byli Czarnkowscy, Przyjemscy, Jan Opaliński, Gajewscy. W 1821 roku zaniedbany obiekt przejął bank w Berlinie. Niemieccy właściciele odnowili go i nadali formy neorenesansowe. Po II wojnie światowej gospodarzem w Zamku był Instytut Zachodni w Poznaniu, następnie PAN, a dziś mieści się w nim Centrum Rehabilitacji im. prof. Czesława Walczaka.
Słowem, wszystko to wyszło na zdrowie.
Wykonywanie zdjęć Zamku nie było łatwe, ponieważ jest dość ściśle otoczony zielenią.
Ptaki towarzyszyły wycieczce w różnych miejscach. Jest to przecież okres ich wędrówek.
Do zobaczenia.