W naszym kraju nie ma wiele palmiarni. Wczoraj odwiedziłem tę w Zielonej Górze. Została otwarta w 1961 roku. Według mnie, jest ona najpiękniejszą w Polsce. Rośliny okazałe, ale przede wszystkim wspaniale wyeksponowane. To największy atut. Jest przestrzeń. Nigdzie nie trzeba się przeciskać. Na parterze, kolejnych piętrach i na ostatnim widoki są niezwykłe. Na każdym poziomie inny świat. Jest winda.
Wstęp do Palmiarni bezpłatny. Możesz zatrzymać się w kawiarni, restauracji i coś kupić w kiosku palmiarnianym. Twoja wola, Twoje pieniądze i Twoja przyjemność. Degustacja potraw i napojów pośród palm ma swój niepowtarzalny urok.
Palmiarnia Zielonogórska jest położona na szczycie wzniesienia w Parku Winnym. Jedyny znany mi park z winnicą wewnątrz (zdjęcie tytułowe).
Jak wejdziesz do Palmiarni, możesz popatrzeć na akwaria, niewielkie kolorowe rybki skubiące coś z roślin wodnych. W drugim większe rybiszcza, a na środku lasek roślin, w którym potrafią się skryć tamtejsi podwodni mieszkańcy. Stoliki lub fotele łatwo dosunąć i wpatrywać się do woli.

W innym miejscu żółw wygrzewający się w cieple Palmiarni, bo słońce nie dochodzi tam bezpośrednio. Na zdjęciu żółw akrobata. Jego głowa i pozostałe kończyny rozczapierzone dookoła. Co znaczy, rozprostować sobie kości.

Najbardziej okazałe rzecz jasna są palmy.

Kto widział takiego olbrzymiego Beniamina? Tak wygląda z któregoś poziomu.

Przeróżne mniej lub bardziej znane roślinne organizmy.


Z owocami południowymi.

Jak zadrzeć głowę na samą górę.

Z najwyższego poziomu można się przekonać, że Zielona Góra jest bogata w roślinność.
Taki widok.

Natknąłem się na kolorowe kwiaty sporej wielkości.



Jest też drewniany zegar wysoki może na 10 m. Czas wracać. Tak szybko mija tam czas.
Na zdjęciu górny fragment olbrzymiego zegara.

Jeszcze fotograficzne ostatki.




Do zobaczenia.