To następny odcinek moich sprawozdań fotograficznych i trochę też słownych z Ogrodu Botanicznego UAM w Poznaniu. Dedykuję wszystkim, którzy nie mają możliwości zajrzenia tam, aby nacieszyć oczy. Gratulacje i szacunek dla kierownictwa i pracowników Botanika.
Na zdjęciu tytułowym biały kwiatostan hortensji. Ta wielość kwiecia mówi o jego bogactwie i szczodrości rośliny. W istocie chodzi jednak o trwanie i o następne pokolenia. Czymś trzeba przyciągnąć. Niech to będzie zachwyt owadów, które przylecą i zapylą hortensję. Pozostaje jednak wątpliwość, czy motorem napędowym ewolucji jest wyłącznie ewolucja oparta na skutecznej walce i sile.
Maluteńkie żyjątko na źdźble trawy zaobserwowane przez współspacerowicza. To było jeszcze przed Botanikiem na bocznej drodze obok. J. Rusałka.

Ostatnie spojrzenie na jezioro.

W Botaniku. Nie myślałem, że jest aż tak dużo przeróżnego owadziego ludu.



W rozarium. Teraz jest tam, jak w raju, jeśli ktoś lubi róże. Opiekują się nimi mili i uczynni pracownicy. Z racji fotografowania przy silnym słońcu, musiałem sporo przyciemnić zdjęcie w trakcie jego obróbki. Inaczej róże wyglądały by prześwietlone i bez bezbarwne.

Jak popatrzeć w górę, widać było róże i… niebo.

Jeszcze wodne kwieciszcza wśród swojego listowia.
Podobny styl życia na pograniczu środowisk, wodnego i lądowego, miały zapewne pierwsze rośliny lądowe. Dzisiaj nie dziwi nas wcale bogactwo roślin lądowych.

Na koniec stara wierzba, spróchniała do szczętu. Jej pień wygląda jak szkielet roślinny. Mimo tego puściła rozliczne listowie. Siła natury.

Dobrej środy i do zobaczenia.