W nocy z niedzieli na poniedziałek zdarzyły się mrozy. Rankiem widać było warstewki lodu na wodzie.
Dopiero teraz, tj. prawie na końcu astronomicznej zimy, udało mi się podejrzeć w jednym miejscu ciekawe wzorki, jakby pajęcze. Zdarzają się na pograniczu temperatury zamarzania wody. Mimo wielu prób wyjaśnienia, do tej pory nie mam absolutnej pewności, co to za przyczyna takich lodowych okoliczności. Być może jest kilka różnych powodów tego, np. pływające po powierzchni wody organiczne szczątki, czy też gnijące na dnie płytkiego zbiornika wodnego liście (wydzielają ciepło unoszące się do góry). W każdym razie wzorki wyglądają ciekawie.
Na kolejnej z fotek widać tropy na śniegu. Pierwotnie myślałem, że zostawiło je jakieś duże zwierzę, a cztery odrębne części to ślad jednej nogi. W dostępnych na necie opracowaniach nie znalazłem takich tropów. Z podpowiedzi udzielonych na grupach FB najczęściej wynikało, iż są to ślady wiewiórki. Nie jeden ślad, ale cztery odrębne. Tzn. cztery łapki rudego zwierzątka, dwie przednie i dwie tylne. Dziękuję.
Na innym zdjęciu widać zatopiony liść jesienny.
Na ostatnim zaśnieżone korzenie olszy czarnej wystające ponad poziom zamarzniętej wody.
Do zobaczenia.