![](https://i2.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/do_Legendy_b02-1024x683.jpg?ssl=1)
![](https://i2.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/jes_b02-1024x683.jpg?ssl=1)
![](https://i2.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/do_Legendy_b03.jpg?ssl=1)
![](https://i0.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/do_Legendy_b04-683x1024.jpg?ssl=1)
![](https://i1.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/huby_b01-683x1024.jpg?ssl=1)
![](https://i2.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/huby_b04-1024x683.jpg?ssl=1)
![](https://i1.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/huby_b05-1024x683.jpg?ssl=1)
![](https://i1.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/je_b05-1024x683.jpg?ssl=1)
![](https://i2.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/jeki_b01-1024x683.jpg?ssl=1)
![](https://i1.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/jeki_b02-1024x683.jpg?ssl=1)
![](https://i1.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/jeki_b03.jpg?ssl=1)
![](https://i2.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/jes_b01-683x1024.jpg?ssl=1)
![](https://i2.wp.com/fotowedrownik.pl/wp-content/uploads/2023/01/jes_b03-683x1024.jpg?ssl=1)
Dobre schronienie
Do tej pory wiadomo było, że Ludzie uciekali Wielką Wodą. Udręczeni lękiem o swój los wpłynęli na spokojniejsze rozlewisko. Na brzegu zobaczyli las prawie równych i strzelistych drzew, jedno obok drugiego. Biorąc z tego wzór zbudowali miejsce obronne. Palisada z drzew przy brzegu Wody. Pierwszy taki wynalazek w dziejach ludzkości? Nie wiem.
Siedlisko to nie było zbyt duże, bo na otoczenie ostrokołem większego obszaru potrzeba bardzo dużo wysiłku, no i drzew. Gdybyśmy dziś popatrzyli na tę osadę, wydawała się dziwna. Jakby za dużo zapór obronnych. Nie można dziwić się takiemu obrotowi sprawy. Przecież Ludzie uciekali i bardzo bali się, co może ich spotkać.
Mijał czas, a uciekinierzy w dalszym ciągu niepokoili się. Męczyły ich strachy i lęki. Zamknięci w granicach palisady. Rzadko wychodzili poza ten teren. Wewnątrz czuli się bezpieczniej, ale także jak więźniowie na małej przestrzeni. Dlatego coś narastało. Jakieś niejasne pragnienie, czegoś nowego i lepszego.
Kilku z nich zaczęło niezwyczajnie mruczeć i chrząkać. Trwało tak dość długo. Z czasem głosy wzmagały się, aż pojedyncze krzyki przeszły w głośny jazgot.
Wkrótce zaczęły się częstsze wyjścia z obronnego kręgu. Uważne oglądano otoczenie. Coraz więcej rzeczy przypominało najdawniejsze leśne siedziby. Wraz z tymi „odkryciami” coraz bardziej podobało się tam. Chyba najbardziej przypadły do gustu grzyby i znajome drzewa.
Po powrocie do osady „pionierzy” opowiadali, że tam jest dobrze i że można tu zostać na dłużej. W końcu prawie wszyscy i od serca polubili swoje nowe miejsce i jego okolice. Wychodzili na bliskie wyprawy i znosili wszystko, co wydawało się potrzebne.
Do tej pory łączyła ich wspólna przeszłość, zanim musieli uciec, a później również strach przed nieznanym. Doszła jednak zupełnie inna, o wiele ważniejsza spoina. To trudna, ale zarazem zwycięska odmiana losu na ziemi przy rzece. Tak kształtowała się nowa wspólnota.
Nadszedł w końcu lepszy czas.
Cdn.