Znalezione zostały na Łęgach Rogalińskich. Dlatego łęgowe.
A teraz, jak to z nimi było. Po zjedzeniu smacznego obiadku z niedawno zebranymi podgrzybkami znalazł się czas na fotograficzne poszukiwania czegoś innego. No i stąd dzisiejsze zdjęcia grzybowego luda.
Na początku najprawdopodobniej są młode czubajki kanie, nazywane też sowami. Rosły pod dębami. Można by je więc nazwać czubajkami dębowymi.
Na sporym kawałku łąki zaczęły wychodzić z ziemi inne, białe grzyby. Jakieś takie purchawkowate. Chyba nie pieczarki. W każdym razie między połaciami z tym grzybowym wysypem sporo było miejsc zrytych przez dziki. Na moim zdjęciu okaz serce. Dobrze jest podchodzić z sercem do wszystkiego, co się robi, nieprawdaż?
A te następne egzemplarze z lekko żółtym, niemal pomarańczowych centrum, rosły w trawach. Nie znam ich zupełnie. Wyglądają jednak nieźle.
Na końcu moich poszukiwań wyszedłem na ścieżkę, gdzie było mniej rosy.
Do zobaczenia.