Jest to niewielka rzeka będąca dopływem Gwdy, która z kolei wpada do Noteci, a ta do Odry. A więc to wielkopolskie i także pomorskie dorzecze Odry.
Płytnica ma 59 km długości. Swój bieg rozpoczyna w rejonie osady Dziki, a kończy bieg ujściem w miejscowości Płytnica, stąd jej nazwa. W dolnym odcinku Płytnica ma wybitne walory krajobrazowe. Dlatego ten przydomek Królowa. Przy odpowiednim stanie wody i raczej jednak w dolnym odcinku rzekę tę można przepłynąć kajakiem. Mnie osobiście zafascynowała na swoim leśnym odcinku pełnym zwrotów otoczona bogatą roślinnością.
Aby dotrzeć do Płytnicy dotarłem najpierw pociągiem do miejscowości Jastrowie. Jest to na trasie kolejowej z Poznania do Kołobrzegu. Stamtąd dojechałem rowerem szosą nr 22 na południowy-wschód prowadzącą do Szwecji i Wałcza. Po kilkunastu kilometrach zsiadłem przed mostkiem w pobliżu osady Prądy. Rower zamocowałem. Potem pieszo po niedługim kluczeniu przez zarośla w kierunku północnym trafiłem na Płytnicę. Z czasem dostęp do niej jest łatwiejszy. Niemało tam podmokłości. Po przejściu może 5 km wzdłuż brzegu Płytnicy trafiłem na grzybki, kurki.
Tyle czasu przeszło, że trzeba było powoli wracać. Mój pociąg powrotny już był na trasie. Droga powrotna poszła sprawnie. Rower znaleziony. Jeszcze po drodze zajrzałem do jednego z tamtejszych punktów skupu grzybów, aby się na 100% przekonać, że to na pewno kurki. Tak. W Jastrowiu byłem idealnie, niewiele przed przyjazdem pociągu powrotnego do Poznania.
Do zobaczenia.