Rusałki są chyba wytworami ludzkiej wyobraźni, mitów, bajek i wyobrażeń. Nimfy wodne. Chyba, bo w ostatnim tygodniu udało mi się mimo wszystko spotkać z Rusałką, ściślej z J. Rusałka w Poznaniu. A jeszcze precyzyjniej, to w ten przyjemny słoneczny dzień fotografowałem tam. Tak ładnych dni tej zimy nie było zbyt wiele.
Jezioro Rusałka jest prawdopodobnie najmłodszym jeziorem w Poznaniu. Powstało w latach 1941-42, czyli w czasie okupacji hitlerowskiej. Do prac ziemnych przy jego budowie zostali zmuszeni Żydzi z obozów pracy przymusowej. Do umacniania dna użyto macew nagrobnych z poznańskiej synagogi i cmentarza żydowskiego przy ulicy Głogowskiej. Zaś w okolicznych lasach w styczniu 1940 roku stracono ponad 2 tysiące więźniów z obozu zagłady Fort VII.
Jezioro jest dziś znane jako miejsce wypoczynku i rekreacji. Wokół niego prowadzi trasa spacerowa o długości ok. 3,5 km. Owego słonecznego dnia spacerowało tamtędy niezbyt wielu ludzi. Było też trochę biegaczy i nieliczni wędkarze. Taka frekwencja to z powodu grząskiego gruntu na niektórych odcinkach. W końcu całkiem niedawno temu był tam jeszcze śnieg i lód, a wiejący wzdłuż jeziora wiatr gnał jego wody, tak że wylewały się poza granice misy jeziornej. Wiatry osuszają teraz ten teren. Spacerowiczów przybywa.
Wycieczkę nad Rusałkę można połączyć z odwiedzinami Ogrodu Botanicznego UAM, lub przejść się na Wolę albo do Strzeszynka.
Do zobaczenia.