












Mam na myśli małe drzewko, które i w tym roku puściło zielone listki. Do tego momentu wszystko jest zwyczajne, choć tej wiosny w Wielkopolsce jest dosyć sucho.
Zaskakujące jest, że rośnie ono na martwym rogalińskim dębie w jego rozwidleniu między pniem, a konarem. Właściwie to na konarze martwego olbrzyma. I nie jest to dąbek. Skąd czerpie wodę? Jak to w ogóle możliwe?
W tej przyjaźni jest coś wyjątkowo rzadkiego. Dlaczego na innych drzewach nie wyrastają takie drzewne dzieci innego gatunku? Daje to do myślenia i jest godne podziwu.
Prócz tego na zdjęciach zobaczycie kilka ujęć owego martwego dębu zrobione z różnych stron i pozycji. Dodam jeszcze, że ów stary dąb jest często odwiedzany przez jakiegoś niedużego ptasiego drapieżnika, może kanię. Siada sobie ona na wysokich gałęziach. Dobry punkt obserwacyjny. Od czasu do czasu robi to wraz ze swoją towarzyszką, albo na przemian.
Do zobaczenia.