Jestem przekonany, że tysiące lat temu, ludzie najczęściej podróżowali wodą, w szczególności rzekami. Tym bardziej że wtedy na znacznych obszarach Europy rosły dzikie i nieprzebyte puszcze. Dróg lądowych było zdecydowanie mniej, niż dzisiaj. Jeżeli istniały, to z reguły były krótsze i mniej wygodne od współczesnych. Podejrzewam też, iż większość ścieżek lądowych prowadziła wzdłuż rzek i jezior. Najbliżej ducha tamtych czasów są teraz chyba wędkarze. To ich przejścia ku rzekom lub wzdłuż nich, mogą w wielu wypadkach pokrywać się z tymi dawniejszymi szlakami sprzed tysiącleci.
Wędrując wzdłuż rzek i strumieni, szczególnie tych mniej dostępnych, przedzierając się przez gęstwinę leśną, różne wykroty i podmokłości, zauważyłem pewną prawidłowość. Z tych miejsc często gęsto korzystała różnoraka zwierzyna. Nieraz widoczne były „wytyczone” przez dzikiego zwierza przejścia. Dzikie stworzenia także maja swoje upodobania, a więc „swoje” trasy i chodzą względnie utartymi szlakami. Utartymi, tzn. przechodzonymi wielokrotnie, stąd wydeptane przez nie ścieżki. Po tych właśnie szlakach mogli chodzić pradawni ludzie. Było im po prostu łatwiej. I w ten sposób ucierały się większe i dłuższe trakty leśne.
Jedna z takich tras wiodła zapewne okolicami nad Wartą w Puszczykowie. To leśne miasto jest położone niedaleko Poznania. Moja galeria zdjęciowa jest z tej właśnie trasy. Znalazłem przystań kajakową, a dalej wąską ścieżkę przy rzece. Później spotkałem wędkarza łowiącego ryby. Złowionego okonia, którego złowił i zaprezentował na zdjęciu, wypuścił następnie do wody. Czekał na większą zdobycz, może bolenia. Obok jego łowiska kilka razy usłyszeliśmy duży plusk wody. To pobliskie bobry. Potem obserwowaliśmy, jak para żółtych wilg przepędzała napastujące je srokę, a po jakimś czasie kawkę. Tego akurat nie udało mi się sfotografować. Na osłodę pozostały owady i inne atrakcje.
Z wędkarzem zaś doszliśmy do wniosku, że może nie udać się coś spektakularnego, ale wartościowy jest przede wszystkim kontakt z naturą.
Do zobaczenia.