









Nie tak dawno temu przeczytałem książkę autorstwa dwóch neurologów amerykańskich Deana i Ayeshy Sherzai o sposobie na chorobę Alzheimera. Oboje z tych lekarzy miało dziadków z tą chorobą, na którą za życia dziadków nie znaleźli antidotum. Stało się to impulsem do lekarskich poszukiwań. Po pewnym czasie doszli do wniosku, że leki na Alzheimera nie są wystarczającym rozwiązaniem. W książce jest przedstawiona terapia, którą ustalili po latach doświadczeń i obserwacji. Polega ona głównie na zmianie stylu życia chorego, czyli na innym odżywianiu, włączeniu ćwiczeń fizycznych, relaksacji, regeneracji i optymalizacji. Kluczem ma w tym być indywidualny plan leczniczy.
Bardzo cenne są pomysły Sherzai związane ze zmianą odżywiania, aktywnością fizyczną, spokojnym trybem i uproszczeniem życia oraz dobrą jego organizacją. Nie ze wszystkimi wskazaniami zgadzam się.
Stąd dzisiejszy temat o pamięci. Dodatkowym motywem jego poruszenia była dziwna dla mnie postawa pewnego użytkownika FB.
Wygląda na to, że w dzisiejszym świecie pamięć może być potraktowana jako tabu. Nadzwyczajne osiągnięcia pamięciowe są kupowane, jako pozytywne lub zaskakujące. Gdy temat schodzi na braki, niedobory pamięci, a tym bardziej na jej zanik, to staje się on wstydliwy i niechciany.
Tymczasem problemy z pamięcią jak najbardziej istnieją, nawet gdyby o nich nic nie mówić i zacierać sens poruszenia tematu.
Nasuwają się pytania.
Czy zawsze będziemy mieli dobrą pamięć, czy też z wiekiem pogorszy się? Czy niepamięć czegoś np. przykrego, jest uchybieniem? Po co zbyt wiele pamiętać? Czy może korzystniej byłoby wręcz ograniczyć zasoby pamięci, gdy spotykamy się z nadmiarem informacji?
Na koniec, co zrobić, gdy zapominamy, a to przecież naturalny proces, nieunikniony?
Jedną z odpowiedzi na to ostatnie pytanie jest zapisywać. Notować albo tworzyć zbiory zdjęć i od czasu do czasu przeglądać te zasoby.
Dlatego też dzisiaj przypominam moje dawniejsze okołoświąteczne zdjęcia fotograficzne. Zawsze będzie można do nich powrócić.
Do zobaczenia.