Przemiany
Poprzednio pisałem o mniej znanym ludzie, który osiedlił się gdzieś na terenie dzisiejszej środkowej Europy. Nazwano ich Sklawinami.
Były to plemiona nastawiono pokojowo. Zmienili swój tryb życia z wędrownego na osiadły. Z czasem z lichych polan leśnych, na których początkowo zamieszkiwali, rozszerzyli swoje areały o spore połacie wykarczowanego lasu. Wtedy liczba ich stopniowo wzrastała. Doszło do walk o lepsze miejsca, te bogatsze w zwierzynę i żyźniejszą ziemię. Pazerność pchała coraz dalej i dalej.
Było tak aż do wielkich zmian. To za sprawą słońca, które mocno przygasło. Stało się blade i słabe. Wznosiło się niewiele ponad horyzont. Towarzyszyły temu zimno i strach.
Od tej pory ludzie ci zaczęli szukać skrytych, głębokich leży. W takich jamach nie można było palić ognia, bo dym dusił. Wpadli więc na pomysł, żeby ogniska rozpalać przed norą. W głąb przynosili tylko gorące kamienie wyciągnięte z żaru, by nimi ogrzewać w zagłębieniach. Palące się szczapy drewna służyły do oświetlania. W walkach o dogodniejsze jamy ginęło coraz więcej ludzi.
Z czasem stawało się zimniej i zimniej oraz można było zdobyć coraz mniej pokarmu.
Wyglądało na to, że od tych nieszczęść uratuje się zaledwie niewielu ludzi. Wyginęli starcy i chorzy. Ci, co pozostali, nie widzieli wyjścia z kłopotów. Trwało tak przez spory szmat czasu.
Za czyimś pomysłem zgromadzili się na jednej przestrzeni w pobliżu Wielkiej Wody. Były tam rozległe łąki porośnięte ogromnymi drzewami. Wiele z tych drzew stało martwych. Z ich gałęzi klecono schronienia, niby ogromne szałasy. Ogień palił się u każdego wejścia.
Od tamtego czasu lud sklawiński zaczął wzrastać liczebnie. Coraz więcej widać było dzieci i młodzieży. Starcy znowu dożywali późnego wieku, a chorych leczono.
Nie minęło wiele lat, a słońce na nowo jaśniej zaczęło świecić.
Wówczas Sklawinowie stali się jeszcze bardziej ludem osiadłym. W olbrzymiej większości trwali na swej „szczęśliwej ziemi”. Pamiętali niedawne jeszcze straszne wydarzenia. Tylko niektórzy powędrowali dalej, wzdłuż Wielkiej Płynącej Wody, a najodważniejsi popłynęli gdzieś jeszcze na splecionych gałęziach, z nurtem Wody.
C.D.N.