W ubiegłą sobotę, niedzielę i poniedziałek mieliśmy w Poznaniu sporo słońca. Choć jeszcze było dość zimno, ranki mroźne, to szczególnie przez dwa ostatnie w wymienionych dni ciepło słonecznych promieni mogła nastrajać zdecydowanie optymistycznie.
Fotografowałem wtedy wieczorami przy prawie bezchmurnym niebie. Aby na wyświetlaczu aparatu fotograficznego lub w jego okienku nie było nudno, szukałem czegoś na pierwszy plan. Słoneczko stanowiło następny element zdjęciowy, jakby tło. Im więcej takiego tła tym radośniej. Na moich bliższych planach zdjęciowych znalazły się różne szczegóły natury. Na pierwszy rzut oka te wiechy, liście, pień drzewa, gałęzie, zaschnięte kwiaty, gdy patrzymy wyłącznie na nie, wydają się takie zwykłe, w każdym razie niezbyt rewelacyjne. Jak znalazły się na planie ze słońcem, od razu zyskały, prawda? W towarzystwie jest zawsze raźniej, a na zdjęciach wychodzą wyraźniej.
Z fotograficznego punktu widzenia, słońce jest tak silnym źródłem światła, że warto je fotografować rano i wieczorem. W pozostałych porach dnia tylko czasami zdarza się taka realna sposobność, np. gdy słońce widać za chmurami. Wtedy przebija się tworząc uroczy obraz.
Zdaniem wielu amatorów fotografii i nie tylko, najpiękniej wychodzą zachody słońca przy zachmurzonym niebie. Chmury przyjmują wtedy przeróżne barwy i całe ujęcie jest bardziej urozmaicone, ożywione.
Jakby komuś przyszło do głowy pstryknięcie sobie wtedy selfie, to warto pamiętać o lampie błyskowej. Inaczej twarze wyjdą ciemnawo i nie pomogą nawet najpiękniejsze uśmiechy.
Osobiście lubię fotografować ludzi bez lampy błyskowej przy zachodzącym słońcu. Wtedy widać właściwie ich sylwetki. Wyglądają bardziej tajemniczo. Dobrze rysują się nawet drobne gesty.
Cieszy każda dobra chwila.
Do zobaczenia.