Na zdjęciu fotograficznym widzisz współczesny rower z jego cieniem „sięgającym” do historii tego wynalazku. Sfotografowany rower jest oparty o mury starego gotyckiego kościoła pw. św. Wojciecha w Poznaniu. Podobno św. Wojciech przemawiał w tym miejscu, zanim wyruszył na wyprawę misyjną do Prusów.
Wracając do dzisiejszego roweru, to pojazd ten ma krótszą, bo nieco tylko ponad 200-letnią historię. Cień nawiązuje konkretnie do bicyklu. Taki model był ważny w 2 połowie XIX wieku. Popularność zyskał głównie w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych. Przednie koło miał wysokie, a tylne niskie. W późnej epoce wiktoriańskiej stał się nawet symbolem wypoczynku.
Jednak nie rozwinął się zbytnio, pewnie ze względu na niedostatki bezpieczeństwa. Wejście na taki rower i zejście z niego wymagało umiejętności, a upadek groził poważnymi konsekwencjami, kiedy ktoś najechał na przeszkodę. Trzeba było nawet uczyć się odpowiedniego spadania z roweru. Niemniej jednak był to model szybszy od poprzedników i umożliwiał jazdę na dłuższym dystansie. Dzięki unowocześnieniom stał się też lżejszy i łatwiejszy w użyciu. Zastosowano w nim niespotykane dotąd szprychy i łożyska kulkowe.
Po epoce bicykli wynaleziono model z równymi, niższymi kołami. Górę wzięło bezpieczeństwo. Mam wrażenie, że obecnie pojazdy samochodowe są równie niebezpieczne, jak swego czasu, bicykle. Niebezpieczne na inny sposób. Oby historia samochodów potoczyła się w podobnym kierunku, jak rowerów, tj. ku bezpieczeństwu użytkowania i użytkowników szos, głównie pieszych.
Do zobaczenia.