Od pierwszych mrozów minęło w Poznaniu już 2 tygodnie. Przez kilka dni trwały ujemne temperatury. Wyglądało na to, że wszystko wtedy pomarzło. Na zdjęciach widać, że jednak nie. Jak kto nie wierzy, proponuję sprawdzić samemu w realu.
Przy głównym wejściu widać zakwitające ciemierniki białe odmiany Christmas Caroll.

Trochę niebieszczących się barwinków.

Pod żeńskimi miłorzębami dwuklapowymi opadnięte liście i owoce.

Zaskoczyły kwiatki (na zdjęciu z lewej) wawrzynka wilczełyko. Bo zazwyczaj widać je dopiero po zimie, najwcześniej w lutym lub marcu.
Na prawym zdjęciu jeden ze schowanych w puchatych okrywach kwiatów magnolii.


Na lewo kwiatek jaśminu nagokwiatowego. Potrafią rozkwitać przez prawie całe łagodniejsze zimy.
Na prawo kwiecie forsycji japońskiej. Jest bardziej odporna na mróz od „naszej” forsycji.


Zauważyłem malutkiego kwiatka kaliny wonnej.

Owoc trzmieliny pospolitej. Za niedługo te urocze owocki mogą opaść.

Owoce cisu.

Późna jesień i zima to najlepszy czas dla porostów. To wyjątkowo zagadkowe organizmy.

Do zobaczenia.