Jedną z największych pomorskich rzek jest Parsęta. Ma ona ok. 139 km. długości. Swój bieg rozpoczyna w okolicach miejscowości Parsęcko, niedaleko Szczecinka, a kończy wpływając do Bałtyku w Kołobrzegu. Słowo „około” użyte przy określeniu długości rzeki wzięło się stąd, że w obecnym dość suchym klimacie środkowej Polski, nie wszystko jest takie pewne. Także w naszym kraju, a nie tylko na terenach pustyń i półpustyń, mamy do czynienia z rzekami okresowymi, albo z takimi, które zanikają w jakiejś ich części, choćby na krótki czas.
Dziś przedstawiam galerię zdjęć Parsęty, takiego wodnego niemowlaka, wykonanych w okolicach osady Radomyśl, gmina Grzmiąca, zachodniopomorskie. Nie zdecydowałem się na penetracje okolic położonych bliżej początków Parsęty, bo to teren dość podmokły. Ponadto było tam sporo żurawi, których nie chciałem przestraszyć. Nawiasem mówiąc, żurawi było więcej, niż grzybów. Jest jeszcze jeden powód pominięcia najbardziej źródliskowego obszaru rzeki, względy bezpieczeństwa, gdyby ktoś zechciał kiedyś trafić na te miejsca.
Okolice Radomyśla są pewniejsze i łatwiej dostępne, a równie dobrze obrazują, jakie są początki Parsęty. Na moich zdjęciach zobaczycie rozległe łąki, z których woda spływa na dół, głównie w ziemi. Siła grawitacji. Jest to teren pagórkowaty. Dołem płynie malutki jeszcze strumień, a po jego bokach widać bogatą roślinność. Strumień jest jakby przez nią zakryty. Tuż przed strumieniem zdarzają się mokre miejsca wypełnione wodą.
Z tych łąk widać było ciąg kikutów drzew między którymi przemykała się tam woda. Gdy przypadkowo ześlizgnąłem się do Parsęty, noga wpadła w muł. Lepiej więc trzymać się troszkę dalej od samej rzeki. Kwitną tam teraz przeróżne kwiaty, jedne z nich w zabarwieniu podobne do znanych mi bratków, ale cała roślina miała może metr wysokości. Omijałem wszędobylskie pokrzywy.
Wracając natknąłem się na fioletowo kwitnące firletki poszarpane (nazwa gatunkowa) i przelatujące żurawie.
Do zobaczenia.