Do Wielkopolskiego Parku Narodowego przyjechałem autobusem, a następnie rowerem. Potem stopem do Jezior. Na parkingu w Jeziorach sporo samochodów. Niemało z nich przesiadało się na rowery. Trasy mają atrakcyjne.

Dla mnie najpiękniejsze są szlaki piesze przy J. Góreckim.
Warto zejść z roweru.



Napotkałem pająki. Ten na fotce upolował coś skrzydlatego. Na drugim zdjęciu fragment gęstej sieci pajęczej.


Na skraju J. Góreckiego.
Zawsze mnie tam zaskakują fale. Wiatr wieje wzdłuż całego jeziora.

Potem głaz narzutowy z uczczeniem krajoznawcy, orędownika i obrońcy Parku, Franciszka Jaśkowiaka.

Trochę ponad kilometr do następnej wody, J. Kociołek.
Po drodze można było napotkać.



J. Kociołek jest tworem polodowcowym.
Kto by zgadł, ale jezioro to powstało pod koniec zlodowacenia. Na początku płynęła tam wielka podlodowcowa rzeka. Natrafiła na specyficzne ukształtowanie terenu i w tym miejscu stworzył się gigantyczny kocioł. Wir wodny z czasem wyżłobił wielki dół. Dziś jest to głębokie jezioro, ów Kociołek.

Gęsto zarośnięty fragment brzegu J. Kociołek.

Wracając leśną drogą do Jezior widać pierwsze oznaki jesieni.


Także cień.

Do zobaczenia.