Między Nowym Tomyślem, a Zbąszyniem, w Wielkopolsce rosną rozległe lasy. Kilka wieków temu było ich chyba jeszcze więcej. Również więcej było mokradeł. Potem zaproszono tam ludzi lasów i wód. Początki tego sięgają XVI i XVII wieku. Mówi się o osadnictwie olenderskim, gdyż na początku najwięcej osiedlało się ludzi z terenu Niderlandów. Później przybywali tam Niemcy, Czesi, Polacy. Wśród lasów zaczęto uprawiać zboża. Jakby ktoś zechciał przyjrzeć się dzisiejszym mapom, np. Nowego Tomyśla, to zauważy specyficzne rozproszenie osadnicze wewnątrz sporego wielkopolskiego miasta. Można zadać sobie pytanie, co do dziś pozostało po tym dawnym osadnictwie.
Z innej beczki. Lasy chrośnickie słyną z bogactwa grzybów i w związku z tym jesienią przeżywają spore oblężenie. Po ostatnich deszczach i późniejszych ciepłych dniach wydawało mi się, że znajdę tam trochę wczesnych grzybów. Kurki, koźlarze, sowy. Szybko jednak wszystko wyschło, a grzybów nie było widać. Komarów i meszek również, a także kleszczy.
Zawsze jednak jest coś do podziwiania. Zachęcam do leśnych wojaży.
Do zobaczenia.