Wystarczyło ograniczenie prac „opiekuńczych”, by bujna przyroda poznańskiego trawnika niedaleko Fortu VII stworzyła coś niezwykłego. Bogactwo życia. Pytanie, co lepsze, czy takie życzliwe podejście opiekuna, czy hiperrygorystyczne działania służb miejskich.
Przedstawiam zdjęcia wykonane kilka dni temu przemawiające za naturą także w dużym mieście.
I jeszcze coś nawiązujące do australijskiego interrioru. Do dnia dzisiejszego żyją tam w naturze papużki faliste. W Polsce te barwne ptaki są traktowane jako zwierzęta domowe. Czasami jednak potrafią uciec właścicielowi. To zew dawnej wolności papuziej, albo nieostrożność, lub niefrasobliwość ludzka, bo papużka falista na wolności w naszym kraju, to jakby wyrok. Raczej nie przetrwa długo.
Na „moim” trawniku coś ptasiego o żółtej barwie poderwało się z gęstwiny do lotu i wylądowało kilkadziesiąt metrów dalej, na drzewie. Pomyślałem, że to może wilga, albo jakiś inny nieznany ptak. Po dłuższym podejściu mogłem zbliżyć się i zrobić zdjęcie pozwalające na rozróżnienie ptaka.
Zdjęcie papużki opublikowałem na grupach ptasich FB. Dowiedziałem się przy tym, że można zgłosić taki przypadek na jednej z grup FB poszukiwanie zagubionych papug i ich znajdowanie. Uczyniłem to. Dobrze, że taka grupa istnieje.
Tymczasem życzę dobrego czwartku.