Dzisiejsza relacja i zdjęcia fotograficzne to efekt poniedziałkowej wycieczki po Łęgach Rogalińskich. Prognozy słonecznej pogody potwierdziły się. Na 100 %. Słoneczne dni w okresie zimowym to jednak rzadkość. W okolicach Poznania jeszcze tylko w środę po południu było nieco słońca. W pozostałe dni już gorzej. Jeżeli nie deszcz, to pochmurno. W Poznaniu zapylenie.
Początek wycieczki był w Rogalinie. Pałac zamknięty i ogrodzone otoczenie także, bo w poniedziałki muzea nie są czynne. Po drodze ku kościołowi wśród alei starych drzew na jednym z nich zauważyłem młodego cisa. Raźnie wyrastał w rozwidleniu konarów liściastego gospodarza. Przysłowiowa staropolska gościnność.
Z drogi ku Warcie tuż przed Łęgami zajrzałem nad leśne starorzecza. Na leżących martwych dębach „kwitło” życie. Tyle tam mchów, grzybów, porostów i wszystko w doskonałej zimowej formie.
Nad innym już łęgowym starorzeczem usłyszałem ptasie szczebioty. Na drzewach z drugiej strony warciska siedziało mnóstwo ptactwa. Po pewnym czasie wzbiły się w powietrze całą gromadą, ale za jakiś czas powróciły. Ptasie trele to wzmagały się, to cichły. Takie wesołe tony można kojarzyć raczej wiosną lub latem, niż zimą. Nagrania audio tego przedstawienia zamieściłem w jednym z poprzednich moich postów blogowych.
Na trawiastych połaciach łęgowych pełno teraz krecich kopczyków. Czasami można było spotkać też ślady działalności dzików.
Na kolejnym starorzeczu położonym bliżej Rogalinka pływał młody łabędź. „Kaczątko” miało jeszcze ciemniejsze dziecięce upierzenie, ale coraz więcej białego. Dumne i … samotne.
Na następnym warcisku para dorosłych łabędzi. Pewnie rodzice.
Ostatnim punktem wycieczki była Niwka i przystań nad Wartą. W porze zachodu słońca. Stąd ciepłe barwy kończącego się krótkiego o tej porze roku dnia.
Do zobaczenia.