Zachód słońca to jedna z głównych atrakcji nadmorskich i typowy temat fotograficzny. Wieczorem woda jest już cieplejsza, choć temperatura powietrza może być niższa. Nie jest złym pomysłem pochodzić wtedy po wodzie.
Pewnego razu wpadłem na pomysł fotografowania zachodu słońca stojąc w morzu. Efekt okazał się nieco inny i może być zaskakujący.
Dla naśladowców mam kilka inspiracji. Najważniejsze będzie miejsce w morzu, z którego maja wyjść dobre ujęcia. Do tego celu najbardziej nadają się względnie płytkie wody i stabilne podłoże. Są takie wypłycenia, z reguły nieco za pierwszym zagłębienie od brzegu. Przede wszystkim jednak bezpieczeństwo. Wyższa fala może być też zagrożeniem dla aparatu. Zawilgocenie to dobra droga do uszkodzenia jego delikatnych mechanizmów.
Aby tak naprawdę udało się jedno lub kilka zdjęć, trzeba wykonać ich wiele, czasem bardzo wiele. Do do tego potrzeba czasu i bystrej obserwacji. Moim zdaniem, zanurzenie nie powinno być większe, niż 5-10 cm ponad linię kolan. W takiej sytuacji trzeba mieć na brzegu ciuchy na zmianę, ręcznik.
Morze faluje, a w związku z tym szybko zmienia się przynajmniej pierwszy plan zdjęciowy. Dobrze tak ustawić parametry aparatu, by wszystkie plany, aż do dalekiego słońca, były ostre.
Fotografowanie w morzu to w sumie doskonała inspiracja do poszukiwania czegoś nowego w znanym temacie zdjęciowym.
Gdyby kogoś kusiło wejście głębiej do morza, aby fotografować, takim entuzjastom proponuję spróbować bezpieczniejszego rejsu statkiem na zachód słońca.
Do zobaczenia.