Czyli ruiny zamku znajdujące się dziś w administracyjnych granicach Wałbrzycha, województwo dolnośląskie.
Położony na wysokiej na kilkadziesiąt metrów ponad przełomami rzeki Pełcznicy i trudno dostępny zajmuje wybitne miejsce obronne na pograniczu Pogórza Wałbrzyskiego i Sudetów Środkowych.
Według badań archeologicznych prowadzonych w latach 90-tych XX wieku, na tym wzgórzu jeszcze w drugiej połowie IX i w X wieku postawiono drewniane konstrukcje obronne. W końcu XIII wieku, za rządów księcia piastowskiego Bolka I Surowego, zbudowano tam regularny zamek obronny. Po skomplikowanych kolejach losu uległ on zniszczeniu. Tyle średniowiecznej historii zamkowej na ówczesnym pograniczu.
W latach 1794-97 na miejscu wspomnianego poprzednio zamku wzniesiono zupełnie nową charakterem budowlę, według projektu architekta, Christiana Tischbeina. Fundatorem jej był pan na Książu, Jan Henryk VI von Hochberg. Jej styl określany jest jako eklektyczny. Hochbergom chodziło o zamek nawiązujący do gotyku, w ówczesnym stylu romantycznym.
Zamek ten stał się świadkiem licznych i okazałych spotkań inicjowanych przez właścicieli Książa. Regularnie odbywały się w nim turnieje, a zgromadzona publiczność liczyła sobie podobno nawet do 1000 osób. Z zacniejszych gości można wymienić Johna Quincy Adamsa, późniejszego prezydenta USA oraz pruską parę królewską.
W XIX wieku zamek zmienił swoją rolę stając się obiektem turystycznym. Można było w nim nocować, posilić się lub po prostu miło spędzić czas. Na litografiach i starych pocztówkach widać wystawione na dziedzińcu stoły, ławy i krzesła.
W maju 1945 roku, kiedy zamek został przejęty przez żołnierzy Armii Radzieckiej, spłonął prawie całkowicie.
Do dziś zachowały się z niego zaledwie fragmenty, ale i tak są one warte zobaczenia. Wykonano odpowiednie prace, by było tam bezpiecznie, a także zamurowano piwnice.
Tak to historia zatoczyła w tym miejscu obszerne koło i dalej się toczy.
Do zobaczenia.