Jakiś czas temu sfotografowałem stojący jeszcze kikut brzozy z pięcioma dużymi otworami, jakby dziuplami, jedna nad drugą. Wysokość tego pnia ok. 5m. Wydawało mi się, że w środku drzewo to było puste. Niedaleko od tego miejsca znalazłem jajowate gniazdo zbudowane przez jakiegoś ptaka, bo w jego górnej części miało otwór wejściowy. Było tuż przy brzegu J. Lusowskiego, oddalonego może 20 km od Poznania.
Na grupach ptasich FB spotkałem się z dużą uczynnością. Dzięki temu dowiedziałem się, że takie ułożone piętrowo „dziuple” na jednym drzewie najprawdopodobniej są dziełem dzięcioła czarnego. Mogły być wykuwane przez tego ptaka w dłuższym odcinku czasu w miarę, jak ta brzoza obumierała zainfekowana przez grzyby. Zamieszkuje tam wiele małych stworków niejako pomagających przy rozkładzie chorego drzewa. Wspomniany dzięcioł kuje w poszukiwaniu pożywienia, a nie żeby robić sobie kolejne dziuple. Pożyteczny ptak, bo wykute przez niego miejsca później są zasiedlane przez inne ptaki lub nawet ssaki, nawet drapieżne. W przyrodzie przecież nic się nie marnuje, wszystko jest wykorzystywane.
Z kolei misternie wykonane owalne gniazdo okazało się dziełem raniuszka.
Podziękowałem za podpowiedzi i życzliwość sporej grupy miłośników ptaków.
Zaintrygowany raz jeszcze zjawiłem się nad J. Lusowskim, które uważam za bardzo wyjątkowe, jak na Wielkopolskę. Nigdzie nie widziałem tylu drzew rosnących we wodzie przy brzegu jeziora, takich pięknych dróg leśnych i ścieżek, sporo kwiatów. Teren bardzo urozmaicony. Można tam utworzyć rezerwat przyrody.
Ponowne sfotografowałem dziurzaste drzewo i misternie wykonane ptasie gniazdo oraz inne niezwykłości. Teren ten jest wyniesiony ponad otoczenie, jakby wyspa pośród podmokłości przyjeziornych. Wchodzi się po drewnianej prowizorycznej kładce ułożonej na wąskim przesmyku wśród wody. Po wyjaśnieniach otrzymanych od miłośników ptaków tym razem dostrzegłem więcej „dziuplastych” drzew i innych rozkutych, jakby ptaki poszukiwały w nich pożywienia. To prawie tamtejsza norma.
Dotarłem też do wspomnianego zagadkowego owalnego gniazda. Teraz zauważyłem ptaka, który wyleciał z niego kryjąc się gdzieś w gęstwinie. Zapamiętałem kolory jego upierzenia widziane od strony grzbietu. Mały ten ptaszek ma w większości białe upierzenie, zaś skrzydełka i długi ogonek częściowo czarny. Tak więc z tyłu wyglądał jakby pasiasty. Po powrocie do domu na necie mogłem spokojnie sobie potwierdzić, że to był puchaty raniuszek. Nie widziałem drugiego raniuszka, co może świadczyć, że dopiero zamieszkał tam jeden i przygotowywał gniazdo do zamieszkania.
Na koniec przedstawiam żywiczne rzeźby.
Do zobaczenia.