zanim jeszcze pogoda pogorszyła się. Wtedy mieliśmy końcówkę mroźnej, ale i przyjemnej słonecznej aury. Z dzisiejszego serwisu pogodowego wynika, że słoneczko może wyjrzeć przejściowo, w piątek po południu.
Niespodziewanie spotkałem dwie sarny, zapewne matkę i córkę. Miałem szczęście. Szukały czegoś wśród trzcin. Stały może 25 m ode mnie. Starałem się nie ruszać. Powinny widzieć mnie doskonale i od razu uciec. Stało się jednak inaczej. Pewnie wiatr był sprzyjający, czyli wiejący w kierunku od nich do mnie. W takiej sytuacji nie wyczuły mnie. Sarny nie mają sokolego wzroku. Jak ktoś stoi nieruchomo, to tak, jakby nie stanowił zagrożenia. Zrobiłem kilka zdjęć. Dźwięk aparatu nie wystraszył je. Po chwili przesunąłem się lekko w lewo kryjąc za drzewem. Sarny zauważyły dopiero ten ruch i odbiegły w okolice niedalekiego strumienia, a w końcu zniknęły z pola mojego widzenia.
Pozostałe zdjęcia zostały zrobione w porze zachodu słońca nad jeziorem solidnie zarośniętym drzewami i krzewami. Stąd odbicie w wodzie jakby cienia wyblakłego zachodzącego słońca i drzew. Na innych zdjęciach słońce jest za roślinnością. Taki szczególny zachód naszej gwiazdy ma swój unikalny walor . Ciekawe, czy się Wam spodobał.
Do zobaczenia.