Idąc ostatnio do szczepienia po drodze mijałem sporo trawników. Jedne z krótko przycięta trawą, inne jakby zaniedbane. Na tych drugich bujna roślinność, w tym bardzo wiele kwiatów. Obecnie najwięcej kwitnie niebieskiej cykorii. To jej pora. Poza tym mnóstwo zapylających owadów. Motyle, pszczoły, bąki, osy, pasikoniki, pająki kwiatowe, chrząszcze nieznanych mi odmian. Wszystko to uwijało się dookoła. Nie widziałem, ani słyszałem, komarów, czy meszek. Po wykonaniu zdjęć zauważyłem na skarpetkach sporo przyczepionych do materiału nasion. W taki sposób te rośliny chcą przenieść się w inne miejsce.
Zwróciłbym uwagę na pewną osę. Większa o wiele od pszczoły bardziej przypominała latającą mrówkę. „Moja” osa w zasadzie była spokojna i skupiona. Gmerała sobie w kwiatach ostu. Ponieważ te kwiaty były zbyt małe, by mogła siąść na którymś z nich, siadała poniżej kwiatu. Z takiej podstawy wspinała się do kwiatu, by zapuścić w nim główkę. Pomagała sobie przy tym nogami. Albo siadła na kwiecie obok, po czym sięgała do kwiatu obok. Wcale nie przekonuje mnie dość powszechne przekonanie o agresywności pszczół. Rzeczywistość wygląda inaczej. Znane jest powiedzenie „chuda jak osa”. To zaś jest prawdą, szczególnie „w talii”.
Do zobaczenia.