Widzieliście Zamek w Gołuchowie z zewnątrz położony w pięknym parku. W drugim odcinku zaprezentowałem fotki z dziedzińca zamkowego, jego krużganków, z tarasu widokowego. To dla zamkofanów z zacięciem bardziej domatorskim. A w dzisiejszej odsłonie pokazuję zdjęcia wnętrz zamkowych.
Obecnie w Zamku mieści się zacny oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu. Nic dziwnego, gdyż właściciele tych posiadłości Czartoryscy i Działyńscy to patrioci. Ich wolą było przekazanie Gołuchowa, jak i Kórnika, Narodowi Polskiemu. Ciekawe historie o Gołuchowie zostały opisane i są dostępne. Chętni mogą się z nimi nie tylko zapoznać, ale i bliżej w sposób osobisty odkryć dawne Polek i Polaków przypadki.
Oglądając wnętrza Zamku w Gołuchowie dane mi było nieco poznać charakter magnackiego rodu Czartoryskich. Także bliższe realia tamtego czasu. Kilka rzeczy zaskoczyło.
Bogactwo zdobień i wyposażenia. To niejako przeciwieństwo prostego użytecznego stylu dzisiejszych czasów. Dawna magnateria nie znała komputerów, telefonów, a nawet urządzeń elektrycznych. Stąd upodobanie do szczególnego ujmującego wizualnie wyposażenia, wśród którego przecież dłużej przebywali. Nie brakuje go także w górze, na suficie. I pomyśleć, jak oni wytrzymywali bez Internetu, telewizji i radia.
W pokoju dziennym, jak byśmy go dziś określili, w rogu między ścianą, a oknem, zauważyłem duży stół, a za nim ozdobne krzesła. Pierwsze skojarzenie było z salą sądową.
Przy tym stole gospodarze przyjmowali gości. A więc preferowano dystans do gości zapewne z wyjątkami. Nie było chyba objęć, cmoknięć, a może nawet podania ręki. Miało to swe dobre i złe strony, ale stylu nie można odmówić.
Inny szok to bogato zdobiona ozdobna waza. Jak się okazało, w tej wazie podawano lód. Przypominam, że w bardzo dawnych czasach nie było lodówek, ani zamrażarek. A więc lód w lecie stanowił przedmiot wyjątkowego zbytku, luksusu, był znakiem prestiżu.
W sypialni rzucał się w oczy interesujący mebel, jakby sekretarzyk, pełen szufladek i przegródek, z zewnątrz w kolorze złotym. Przechowywano w nim różne dokumenty. Gdy trzeba było, te dokumenty zabierano w drogę.
Warto to obejrzeć na własne oczy i porównać z dzisiejszymi realiami.
Dziękuję za pomoc wszystkim spotkanym na Zamku pracownikom Muzeum.
Do zobaczenia.