Mam obie ręce niesprawne, a lewa jest zabezpieczona ortezą po ostatniej operacji. Przedwczoraj wszedłem do sklepu na zakupy. Z trudem wynikającym z moich niedomagań z rękoma przestawiałem kosze wkładając jeden do drugiego, aby znaleźć taki bez śmieci pozostawionych przez poprzednich kupujących. Kiedy w końcu doszedłem do odpowiedniego, ni stąd ni zowąd zjawił się młody mężczyzna ze słuchawkami na uszach i zadowolony z siebie wyciągnął „mój” kosz.
Mając słuchawki na uszach można nie widzieć. Albo też lekceważyć innych ludzi. To prawdziwa sztuka niewidzenia i braku czucia, elementarnej jakiejś empatii. Tak jakby otoczenie w ogóle nie istniało. A może naprawdę nie istnieje?
Nic podobnego. Wokół nas ktoś albo coś jest. Bo jestem ja, ale również są inni ludzie i ludzkie wytwory oraz natura.
Zdjęcia do tego postu wykonałem w Ogrodzie Botanicznym UAM w Poznaniu. Jedne w dzień słoneczny, drugie w deszczowy. Nadszedł czas piwonii i róż.




Do zobaczenia.