Zdjęcia są z wczorajszego dnia.
Kwiatostany leszczyny (męskie).
Można je zbierać i zrobić z nich herbatkę prozdrowotną. Nadają się tylko te kwiatostany, co nie pylą. Łatwo sprawdzić lekko trącając. Kilka na szklankę, no i zalać zagotowaną wodą. Niewielka goryczka.
W czasach niedoborów jedzono takie kwiatostany, aby przetrwać na wiosnę.
Kwiatostany olszy (męskie). Żeńskie to szyszeczki.
Te ze zdjęcia po pewnym czasie też będą pylić. To sposób rozmnażania się tego gatunku drzew, czyli na przeżycie.
Poza tym uważa się, że są zdrowotne.
Bazie wierzbowe. Jest wiele gatunków wierzb, stąd różnorodność tych kotków.
Ta na zdjęciu ma czapeczkę przypominającą nieco czapeczki bajkowych skrzatów. Ochronę przed zimnem zapewnia kwiatom wierzb puszysta bielejąca otulina.
Kwiat ciemiernika białego. Ten jest cały i biały bez skaz, bo i pogoda sprzyja. Dla zbieraczy i zjadaczy ostrzeżenie, to roślina trująca.
Oblepiona kwiatami gałązka wawrzynka wilczełyko. Powoli jednak przekwitają te barwne teraz krzewy. Wawrzynki są toksyczne. Podziwiajmy je więc oczami i bez zabierania do domu.
Fiołki alpejskie.
Zazwyczaj kojarzy się je jako rośliny doniczkowe. Ale przecież w warunkach naturalnych rosną w górach, m. in. w Karpatach i Alpach.
Zdjęcie wykonałem w Alpinarium Ogrodu Botanicznego UAM w Poznaniu.
Forsycja japońska. Podobna do naszej rodzimej. Można się pomylić.
Pierwiosnki. Jeszcze pobrudzone od ziemi, z której wyrastają. Do „czystości” brakuje im deszczu.
Przylaszczki.
Ich kwiaty na początkowym etapie rozwoju ją jasne i mało jeszcze efektowne. Wewnątrz widać ich późniejszą barwę: niebieską, niemal do granatowej.
Kalina wonna.
W tym roku zakwita dość późno. Kwiatek ze zdjęcia był pierwszym, pojedynczy. Jeszcze nie pachniało.
Dobrego czwartku.