Kiedy jesteśmy pod presją, jest mało czasu, a pojawią się kłopoty, najczęściej uciekamy się do tego co znane i sprawdzone. Nie tak rzadko dzieje się to całkiem nieświadomie.
Dzisiaj raz jeszcze o Łęgach Rogalińskich. Dla mnie jest to miejsce znane od dawna i ulubione. Nic dziwnego, że często tam wracam oraz w różnych porach roku. Wydaje się, że znam Łęgi jak łysego konia.
Ale… W zeszły słoneczny czwartek specjalnie wybrałem się tam raz jeszcze. Jeszcze w drodze zapaliło się jakieś światełko w głowie.
Przecież pomimo wszystko, można tam znaleźć nową trasę. No i znalazłem.
Przeszedłem wzdłuż jednego bardzo długiego starorzecza. Kilka kilometrów. Takiej trasy nie zaliczyłem. I to właśnie chodziło. Nowość.
Stąd nieco inne ujęcia fotograficzne.
Do zobaczenia.