




















Jadąc drogą z Milicza w kierunku Krotoszyna dostrzegłem niewielką tablicę z napisem: „Cmentarz ewangelicki”. Na Śląsku takich cmentarzy jest więcej. Sporo z nich zaniedbanych.
Nie wiem, jaka to dokładnie okolica. Nie widziałem tam miejscowości. Na pewno za osadą Dziadkowo, a przed Cieszkowem. Był po prawej stronie drogi, tuż przy niej, na niewielkim wzniesieniu wśród drzew. Opuszczony. Jakby ktoś tam pokruszył stare groby, tablice i porozrzucał całkiem obok.
Jestem przekonany, że po ludziach pochowanych na tym cmentarzu zostało sporo dobra. Jednak, tak naprawdę to nie znam ich.
Niedawno usłyszałem historię o pewnym pastorze ewangelickim, ale nie wiem, czy to prawda. Ten pastor na początku II wojny światowej podał hitlerowcom listę Polaków-patriotów. Owiż Polacy zostali publicznie straceni na Rynku w Kościanie, m. in. Mieczysław Chłapowski z Kopaszewa.
Minęło wiele dziesiątków lat i zacierają się ślady w pamięci ludzkiej.
Przebiegając daleko myślą zadaję teraz niemal retoryczne pytanie o Bogu. Czy czasami nie jest On nieskończenie dobry?
Do zobaczenia.