Uwaga! Galerie zdjęciowe wewnątrz postu.
Odpowiedź na tytułową wątpliwość brzmi, różnie. Tydzień, dwa tygodnie temu było cieplej i słoneczniej. Ostatnio jednak zdarzała przeplatanka, bo w nocy zdarzały się niższe temperatury, zaś w dzień wyższe i raczej pochmurno. W czasie tych ostatnich dni nie zbyt ciepło. Trafne więc okazało się przysłowie: „W marcu, jak w garncu”. Zaś o kwietniu mówią: „Kwiecień plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata”. Zobaczymy, jak się zdarzy.
Mniej znane powiedzenie o treści: „Czasami w marcu zetnie wodę w garncu”, przedwczoraj okazało się bardzo na czasie (ostatni dzień marca).
W Poznaniu spadła wtedy temperatura nocna poniżej zera, być może jedynie przy gruncie. W dzień zaś w cieniu dochodziła do 5 stopni Celsjusza powyżej zera.
W takich okolicznościach dane mi było zajrzeć do jednego ogrodu, w którym ktoś urwał uchwyt kurka od wody i nie naprawił tego. Tym sposobem woda leciała przez całą noc malutką strużką. Spadała na metalową pokrywę i odbijała się dookoła rozpryskując na okoliczne zielone trawki. Byłem tam ok. 10-tej rano.
Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem w tym miejscu sople lodowe powstałe na wspomnianych trawkach. Las sopelków, a w każdym trawka, niby element konstrukcyjny. Jak te sople mogły się utworzyć? Przecież źdźbła trawy są raczej delikatne, wiotkie. No a sople lodowe przecież swoje ważą. Sami zobaczcie na zdjęcia. Musiałem je przyciemniać w obróbce fotograficznej, bo przy fotografowaniu świeciło bardzo ostre słońce i trzeba było redukować kontrasty.
Po chwili zastanowienia został już tylko podziw dla natury i być może inspiracja dla architektów, budowlańców wzorujących się na naturze.
Inny szok przeżyłem, gdy w tym samym dniu w poznańskim Ogrodzie Botanicznym UAM dane mi było zobaczyć rozwijające się magnolie. Białe, czerwone, różne. Niektóre jeszcze w zielonych czapeczkach osadzonych na rozwijającym się kwiecie, czyli z pozostałościami po okwiacie. Inne zaczynały pękać, kolejne rozkwitały rozchylając korony kwiatowe. U podstawy kwiatów spore zielone części okrywy kwiatowej z sympatycznym meszkiem, zapewne antymrozowym. No i bielutkie, jak śnieg, płatki magnolii. Karminowe też były. Zdarzyły się pojedyncze świeże listki.
Interesujące zestawienie, sople lodowe i kwitnące magnolie.
Do zobaczenia.