Jak spojrzeć na drzewa, krzewy i kwiaty, widać coraz szybciej rozwijającą się roślinność. Jak to w czasie przedwiośnia, noce jeszcze są zimne z temperaturą poniżej zera. Stąd rano na wodzie widać jeszcze cieniutką warstwę lodu. W dzień zaś słoneczko grzeje już mocniej. Pęcznieją pąki różnych roślin, niektóre pękają i rozwijają się liście. Przeróżnych urodziwych kształtów. Pojawia się pierwsza taka soczysta zieleń.
W dalszym ciągu kwitną przebiśniegi, ciemierniki, wczesne fiołki, oczary, jaśmin nagokwiatowy. Rozpoczęła kwitnąć śnieżyca wiosenna z charakterystycznymi żółtymi plamkami na pięknych kielichach. Tu i tam olśniewają przylaszczki. W tej chwili jest pełnia kwitnienia krokusów. Dają się słyszeć słowa podziwu w pobliżu krokusowych poletek. Fioletowe, może fiołkowe kwiatki wawrzynka wilcze łyko pysznią się dookoła. Zbierają się do rozwoju pąki kwiatowe wczesnych odmian magnolii.
Czy to nie jest zaraźliwe? Jak najbardziej. W pozytywnym znaczeniu tego nie do końca lubianego dziś słowa. Można zauważyć jakby radośniejszy nastrój, lepsze samopoczucie i większą, niż do tej pory uprzejmość. Ludzie wylegają z domów, szczególnie w słoneczne dni. To zwykłe objawy tej wiosennej choroby. Oby z nami pozostała na zawsze.
Ostatnio w poznańskim Botaniku spotkałem sympatycznego człowieka. Można było pokazać tamtejsze przedwiośniane królestwo. I raz jeszcze mogłem się przekonać, że dzięki fotografowaniu niewielkich skarbów przedwiośnia, jest po prostu lepiej.
Do zobaczenia.