Muzeum Narodowe w Poznaniu od 8 sierpnia do 24 października br. prezentuje wystawę pn. „Magdalena Abakanowicz. Jesteśmy strukturami włóknistymi”. Została ona przygotowana we współpracy z Uniwersytetem Artystycznym w Poznaniu. Od stycznia br. uczelni tej patronuje właśnie M. Abakanowicz. Więcej o wystawie i autorce na stronie: https://mnp.art.pl/wydarzenia_i_wystawy/magdalena-abakanowicz-jestesmy-strukturami-wloknistymi/.
Na wystawę zajrzałem z ciekawości i przede wszystkim fotograficznie, a więc oczami innego medium. Innym powodem odwiedzin było szczególne miejsce M. Abakanowicz w moim umyśle wyryte dziesiątki lat temu. Jej sukcesy to także czas mojej młodości i odkrywania świata. Nie zdążyłem podziękować artystce za osiągnięcia. Zmarła kilka lat temu.
Prace M. Abakanowicz od dawna intrygowały mnie, w końcu sprowokowały do „naśladownictwa”. Tzn. w sensie dostrzegania w otoczeniu czegoś nowego, inspirowania się tym i inspirowania innych. Na wspomnianej wystawie dostrzegłem tę samą jej emanację.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu od szkoły podstawowej uczyliśmy się, że wszystko, cokolwiek widzimy składa się z mniejszych części, a w najmniejszej skali, z atomów. A u Abakanowicz mowa o strukturach włóknistych. Być może całkiem jednak malutko znamy otaczającą nas rzeczywistość. Czy warto sięgać aż do niewidzialnych mikrocząsteczek i sił elementarnych, czy też wystarczy zatrzymać się na powiązaniach i strukturach. Są cudowne.
Struktury, albo lepiej mi je wyrazić słowem „powiązania”, to dla M. Abakanowicz jakby podstawowy element budulcowy. Wszystko jest w jakichś związkach, niby słabych, ale trudnych do rozerwania. Nawet gdyby znienawidzić kogoś lub coś, to nie pomoże tu ordynarna negacja. Trzeba liczyć się, że wszyscy żyjemy w jednym nierozerwalnym świecie i chcąc nie chcąc musimy się wzajemnie uwzględniać.
Te wzajemne powiązania przypominają mi drzewa (cień na jednym ze zdjęć). Z jakiegoś punktu spojrzenia, struktury włókniste są wielowarstwowe i wielopłaszczyznowe. Pomimo postępującej standaryzacji z zasady zaprzeczającej indywidualności we współczesnym świecie, przez wierzchnią widzialną jego tkanką wyłażą jakieś pradawne nieznane stwory. Przebijają się.
W Muzeum Narodowym zaskoczył mnie również myśliciel siedzący na balkonie i pilnujący ducha tych wnętrz. Strażnik miejsca i jego gości.
Inspiracje te staram się zaprezentować na fotografiach, które wykonałem w Muzeum Narodowym w Poznaniu.
Dziękuję pracownikom Muzeum za pomoc oraz gratuluję tak zacnego gościa, tj. M. Abakanowicz.
Wystawa jest wartościowa. Zachęcam do jej obejrzenia i życzę twórczego przeżycia.
Do zobaczenia.