Praca i odpoczynek. To najbardziej skrótowe przedstawienie mojej metody pracy. Chodzi mi przede wszystkim o pracę umysłową i koncepcyjną.
Kiedy? Gdy:
- nadszedł czas poszukiwania dobrych pomysłów,
- na głębsze przemyślenie konkretnego tematu,
- na ostateczny szlif całości, już po dokonanych poprawkach jakiegoś tekstu.
Nie pracuję na kolei.
Niemniej moją metodę pracy mogę śmiało nazwać kolejową, bo bez pociągu nie uda się.
Podstawą jest połączenie pasji i podróży z aktywnym wypoczynkiem. Wszystko w odpowiednich proporcjach.
Konkrety
Wybieram jakiś ciekawy kierunek kolejowy i miejsce docelowe, do którego dotrę pociągiem po 2-3 godzinach jazdy. Najlepiej taką podróż rozpocząć rano, wręcz bardzo rano i wybrać luźniejszy pociąg. Zazwyczaj biorę ze sobą rower, tym bardziej, gdy zamierzam nawiedzić miejsca nieco dalsze od stacji kolejowej.
Wpierw trzeba znaleźć dobre miejsce w pociągu. Najbezpieczniejsze i względnie ciche, w którym będzie można się skupić. Rower oczywiście zamontowany tam, gdzie trzeba i przypięty. Kiedy miejsce jest wybrane, po niedługiej aklimatyzacji do otoczenia, zabieram się do dzieła. Tzn. wymyślam artykuły, opracowuję tematy, albo doszlifowuję nie dość wygładzone teksty.
Po dłuższym czasie naprawdę intensywnego zajęcia głowa dosłownie paruje i… wtedy akurat zbliżam się do docelowej stacji.
Pasja i doładowanie
Od momentu wyjścia z pociągu, do głosu dochodzi pasja. Moje wypady rowerowe albo piesze, zawsze fotograficzne, są z reguły zaplanowane. Odwiedzam nowe miejsca i staram się je odkrywać. Sporo fotografuję. To wciąga i czasami zdarza się zagubić. Dlatego tak ważne jest trzymanie się raz przyjętego planu, choćby w zarysach. Wczesnym popołudniem potrzebne jest doładowanie organizmu. Pasji nie da się oddzielić od jedzenia i picia. Po 2-5 godzinach wędrówki czas na powrót. Kierunek stacja kolejowa.
Powroty i rezultaty
Uff. Zdążyłem. Wsiadam do pociągu nieraz kompletnie bez sił. Ale, ale. W trasie powrotnej mogę wykonać ciąg dalszy dzisiejszej dawki pracy. Jestem zmęczony fizycznie, ale z jasnym umysłem.
Późnym popołudniem albo wieczorem wracam już ogólnie zmęczony, lecz bogatszy o dobrze wykonaną pracę i setki, czy tysiące nowych fotek. Obejrzę je na komputerze.
Do zobaczenia.