2 lata temu wiosną spotkałem taką oto sarnę, właściwie kozła sarny europejskiej (rodzina jeleniowatych). Zdarzyło się to przy okazji wycieczki rowerowej z Krzyża Wielkopolskiego na północ równolegle do rzeki Drawy. Niedaleko osady Łokacz. Konkretnie były to zarośla i polanka bliżej rzeki, może 30 m od drogi gruntowej (szlak rowerowy). Jak tylko zauważyłem owo stworzenie starałem się powoli i cichutko zbliżyć korzystając z zasłon, takich jak drzewa i krzewy. Zwierzę jakby zamarło w bezruchu, tylko skręciło głowę i z uwagą śledziło, co się dzieje. Czy mu coś nie zagraża. Tak trwaliśmy oddaleni od siebie może 20 m. Z mojego fotograficznego polowania pozostało kilka ujęć.
Może po minucie ów kozioł krótko zabeczał, po czym spokojnie wszedł w zarośla, a potem pewnie do lasu.
Warto przy tym wspomnieć, że sarny europejskie są gatunkiem dość licznym na terenie naszego kraju, szczególnie na zachodzie. Ich liczba dochodzi do kilkuset tysięcy sztuk. Ale np. w Europie zachodniej jest ich znacznie mniej.
Jeszcze praktyczna porada, by nie brać ze sobą małych sarenek znalezionych w lesie. Sarny mają taką strategię przetrwania, że swoje młode pozostawiają w ukryciu. Nie ma ono rozróżnialnego zapachu, by nie zostało odkryte przez drapieżniki. Mama sarna przychodzi do małej sarenki tylko na czas karmienia.