W połowie lutego ubiegłego roku będąc w Ogrodzie Botanicznym UAM w Poznaniu zauważyłem dość przeciętny z pokroju krzew, a nim morze żółtciutkich kwiatków. Wtedy pomyliłem go z nieco podobną forsycją. Okazało się, że to jaśmin pochodzący z Chin (łac. Jasminum nudiflorum Lindl). Gdyby przetłumaczyć jego chińską nazwę na język polski, brzmiałaby „kwiat witający wiosnę”. Kwitnie bowiem od lutego do kwietnia, zanim jeszcze pojawią się na nim liście.
W środku lutego br. na naszym botanickim jaśminie nie było jeszcze rozwiniętych kwiatów. Ale za to zjawił się przy nim motyl cytrynek. Motyl ten wyglądał na zrezygnowanego, że nie znalazł na jaśminie kwiecia, albo był jeszcze nie do końca obudzony. Siadł jedynie na podłożu z zeschłych liści. Potem poszukiwał innych kwiatków, aby pożywić się. Spotkałem go przy przebiśniegach. Tam udało mi się podejść blisko z aparatem. Zdjęcia robiłem zza wygiętego do góry zeschłego liścia. Kilka dni później jaśmin zakwitł.