Dziś o rowerowej przejażdżce do Źródełka i z powrotem.
W Wielkopolsce Żarnowiec to ewenement. Pewnie dlatego powstał tu w 1994 roku pomnik przyrody. Znajduje się ono na krańcu Wielkopolskiego Parku Narodowego. Jest to dobry punkt wypadowy na trasy WPN.
Źródełko Żarnowiec leży wśród lasów stosunkowo niedaleko Poznania, w gminie Stęszew. Można tam dojechać samochodem, ostatni odcinek to polna droga. Jeżeli pociągiem relacji Poznań-Zbąszynek, trzeba wysiąść na stacji Otusz, skąd trzeba dojść pieszo oznaczonym szlakiem. Z Poznania można też dojechać autobusami kilkoma wariantami, np. z Górczyna do Konarzewa i dalej pieszo. My wybraliśmy rower. Trasa wiodła przez Plewiska, Konarzewo i Trzcielin.
Żarnowiec to źródełko typu wywierzyskowego, czyli krasowego. Tego rodzaju twory w Polsce występują w Tatrach i na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Tako rzecze Wikipedia. Mam jednak wątpliwości. W każdym razie woda wypływa tu z dość stromego zbocza.
Oryginalnie wielkopolski jest za to okoliczny, a zarazem najdłuższy w Polsce Oz Bukowsko-Mosiński. Ma on 37 km długości. Jest to wydłużony i kręty wał o wysokości względnej dochodzącej do 41 m (w okolicach Mirosławek). U podstawy on od 60 do 300 m szerokości. Ozy to wytwory działalności polodowcowej powstałe w wyniku osadzania piasku i żwiru przez wody płynące pod lądolodem, albo w jego ogromnych szczelinach. Góra ozu zazwyczaj jest płaska, a zbocza dość strome. Z tego względu ozy ukształtowaniem powierzchni są podobne do nasypów kolejowych.
Tuż przy Źródełku przepływa rzeczka Samica, zwana Stęszewską, dopływ Kanału Mosińskiego, który wpływa do Warty. Ma ona długość prawie 38 km. W dolnym swoim odcinku Samica ta jest sztuczna, to znaczy że ludzie przekształcili ją właśnie w ów Kanał.
Wracając do naszej rowerowej wyprawy. Po przyjeździe na miejsce były niespodzianki. Źródełko „zamknięte” z informacją o Covidzie. Jedynie strużka wody wypływająca z niego kierowała się do doliny Samicy. Mieliśmy okazję usłyszeć sympatyczny plusk spływającego strumyczka.
Kiedy zeszliśmy do Samicy okazało się, że jej tu nie ma. Warto było sprawdzić i pójść wzdłuż brzegu w górę. Tylko muł w wąwozie. Czyżby ktoś zamknął dopływ wody? Ale kto i dlaczego? Zazwyczaj wody było tam po kolana, jeżeli nie do pasa. Zresztą w tamtym rejonie rzeka pięknie meandrowała, a dalej przepływała przez kilka jezior. Zatem, co z tymi jeziorami? Po głębszym przemyśleniu wydaje się, że Samica po prostu wyschła. To wielkopolska susza. Nie do uwierzenia.
W każdym razie strumyczek wypływający ze Źródełka Żarnowiec na pewno pozostał i teraz to tylko on po wpłynięciu do łożyska Samicy stanowił tę rzekę.
Wracaliśmy. W okolicach Trzcielina usłyszeliśmy jakby klangor żurawi. Po dłuższej chwili na niebie pojawiło się stadko żurawi. Czyżby już zbierały się do odlotu? Zatrzymaliśmy się. A stadko cały czas nad nami. Po dłuższej chwili okazało się, że właśnie tu trafiły na komin powietrzny i jego siłą wzniosły się wysoko. Życzyliśmy im dobrych lotów.
Mam nadzieję, że następnym razem będzie więcej wody w Samicy. Popadały deszcze, więc jest szansa.
Do zobaczenia.